Czytając lektury do egzaminu z dramatu, w axerowej ksiązce "filolog w teatrze" przeczytałam, a raczej pochłonęłam rozdział o konstrukcji (lub raczej de-) prologu do Fedry Seneki. I przy całej intensywności maniakalnego odbioru świata, emocji i wrażeń estetycznych stwierdzam definitywnie: to jest GENIALNE. Mam ochotę rzucić wszystko, ściągnąć z netu tekst łaciński, usiąść z polskim obok, zamiast obrusu rozłozyc sobie mapę a obok odpalić na kompie zdjęcia z Piazza Armerina.......... Panie profesorze, to się panu udało. Żałuję, ze nie pochodziłam kiedyś na zajęcia "czytelnik jako aktor". Zabawa jest przednia a tekst ozywa. Gratiam tibi ago.
No ale nie. Będę się uczyć do egzaminu, a po mapie pojezdze sobie palcem kiedys tam. Moze zrobie ten prolog na egzamin mgr? Generalnie wczorajszych wybryków z panem Lechem juz jak na jedną manię wystarczy. Idę czytać Fedrę po polsku i artykuł Wesołowskiej.
czwartek, 21 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz