środa, 1 kwietnia 2009
prima aprilis
Rano FR z Robertem, potem siedzę w FC w necie. Leń mnie dopada i uznaję, że bez zajęć Mielczarskiego przeżyję - postanawiam dzielnie, że zamiast tego pójdę do domu i przeczytam Tukidydesa z tej okazji. Hm, warto by dotrzymać tego chlubnego postanowienia. Po południu wizyta u dr K-Ż, dobra, choć zapomniałam ją zapytać o kilka spraw. A w ogóle to sto lat temu zapisywałam się na 1 IV z referatem o liryce archaicznej, żartując, że to będzie prima aprilis. I wyszło na moje, bo tydzień temu wylądowałam w IFK i okazało się, że nastąpiło przetasowanie terminów. Tym sposobem mój referat przeminął z wiatrem. Co z jednej strony jest miłe, a z drugiej mało konstruktywne. Cóż. Ananke kai hoi theoi ouk makhesin, czy jakoś tak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz