niedziela, 15 marca 2009

po raz piąty: senna niedziela

Dziś sennie. Nie licząc pierwszej niedzieli słabości i spania, to już nasz piąty raz! Dziś była niedziela próby mocy i spania, bo każda zasypiała nad swoim nieszczęściem. Ale obie się z barłogu wywlekłyśmy, to już pierwszy krok do sukcesu.
A. obkleiła cytaty żółtymi kwiatkami i napisała parę zdań, ja przekartkowałam Ogrodzińskiego gryzmoląc mu po marginesach (czy ktoś kiedyś rozliczy mnie z tych wszystkich bibliotecznych książek, po których gryzmolę bez skrupułów? Ołówkiem, ale gryzmolę...).
Nie największe to może osiągnięcie, ale zawsze jakiś krok. A przynajmniej kroczek. No i tydzień miniony też w sumie obfitował w kroczki rozliczne, z których miejmy nadzieję że nie więcej niż połowa była nie na temat. Więc nie jest źle, mogło być gorzej. Czasem w życiu zdarza się - deszczowy dzień. No i na pocieszenie telefon Moniki, która też się do swojej roboty zabrać nie mogła. Zatem solidarne byłyśmy, wszystkie 3.

PS Osiągnięciem niebagatelnym, acz z innej działki, jest za to pozbycie się choinki. Chwała A. i jej bojowemu nastrojowi, sama bym tego przez następny miesiąc jeszcze pewnie wciąż nie zrobiła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz